• parafiaprokocim
  • 2020-08-16
  • 0 Komentarzy

Umiłowani przez Boga.

W namyśle nad Słowem Bożym skupimy się dziś na jednym zdaniu z Księgi proroka Izajasza: 1) najpierw zapytamy o sens tego zdania w jego kontekście biblijnym i historycznym, 2) następnie zobaczymy, czy ten religijny sens jest w stanie przyswoić sobie współczesna kultura, 3) i w końcu zastanowimy się nad tym, jak proroctwo Izajasza inspiruje naszą chrześcijańską pobożność.

1. O jakie zdanie z Księgi Izajasza nam dziś chodzi?

Interesuje nas proroctwo, na które powołał się Jezus, gdy wyrzucał przekupniów ze świątyni. Brzmi ono tak: „Czyż nie napisano: ‘Mój dom ma być domem modlitwy dla wszystkich narodów’” (Mk 11, 17). Te słowa pochodzą z VI wieku przed Chrystusem. Napisał je anonimowy Autor, zwany „Izajaszem Trzecim”. Prorok ten ogłasza powszechny zamiar zbawczy Boga: „radością napełnię [ich] w mym Domu modlitwy! Bo dom mój ‘Domem modlitwy dla wszystkich narodów’ będzie nazywany!” (Iz 56, 7BP).Słuchają tego – po raz pierwszy – dwie grupy ludzi: Izraelici wracający z niewoli babilońskiej i cudzoziemcy, którzy w Babilonie, dzięki Żydom, uwierzyli w Boga Izraela. To czas, kiedy naród izraelski i jego stolica znajdują się w trudnym położeniu. Świątynia leży w gruzach. Niełatwo będzie odbudować życie narodowe i religijne w odzyskanej ziemi ojców. Nic dziwnego, że wśród Izraelitów panuje przygnębienie i małoduszność. I w tej sytuacji prorok ogłasza, że zbawienie od Boga jest blisko. Pojawiają się jednak przeszkody na drodze do zbawienia. Te przeszkody, to występki narodu wybranego i lekceważenie Prawa Bożego.Ale Bóg nie ustaje w swoich obietnicach: Izraelici, a także cudzoziemcy, którzy uwierzyli Bogu i zachowują Jego przykazania – wszyscy napełnią się radością Bożej obecności. Więcej nawet: zmieni się ich istnienie. Rozkwitnie! Otrzymają nowe imię: „Dam im imię wieczyste, które nie przeminie” (Iz 56, 5). Obietnica nowego imienia/ nowego życia nie ogranicza się tylko do Żydów. Bóg Miłości i Istnienia obiecuje: „Uroczysta wypowiedź Pana, Jahwe, który rozproszonych Izraela gromadzi: – Zgromadzę mu jeszcze [i innych] do tych, których mu [już] zgromadziłem” (Iz 56, 8). Bóg chce zatem mieć wszystkich u siebie; w swoim domu modlitwy i radości.
Proroctwo Izajasza jest obmyte łzami izraelskich wygnańców. Jest też zmieszane z ich radością, która goi wszystkie blizny i pozwala jasno spojrzeć w przyszłość, mimo mroków teraźniejszości. Żadne słowa nie przyniosły nigdy takiego pocieszenia znękanego chorobą światu. Czy jednak świat jest gotów przyjąćtaką obietnicę? Czy ludzie naszej epoki zwrócą się do Boga w modlitwie całym swoim sercem?

2. Czy współczesna kultura potrzebuje Bożego pocieszenia?

Stosunek współczesnej kultury i cywilizacji do Boga można najkrócej wyrazić następująco: Bóg rzeczywiście istnieje, byle tylko człowiekowi nie przeszkadzał (2x). Modlitwa, wylanie serca przed Bogiem, jest trudna do strawieniadla kultury, w której człowiek i Bóg nie spotykają się. Kultura zupełnie zanurzona w szarej codzienności tego świata,nie rozumie potrzeby spotkania się człowieka z Bogiem. Owszem, mówi się dziś i pisze o modlitwie. Ale traktuje się ją jedynie jako wytwór kultury: tradycji, religii, zwyczaju. Do wiedzy o modlitwie nie dochodzi się przez modlitwę, przez doświadczenie obecności Boga na modlitwie. Wiedzę o modlitwie czerpie się jedynie z nauk o człowieku i religii: z teologii, filozofii, socjologii, psychologii.Człowiek naszej epoki przyzwyczaił się już do myślenia tylko ludzkim duchem, bez nasłuchiwania Boga jako kogoś Innegoniż człowiek. Nawet o Bogu człowiek myśli dziś bez Boga – bez modlitwy do Boga. W szkolnym nauczaniu religii jest ogromna pokusa, aby Bóg stał się tylko tematem do omówienia, a nie żywą Osobą, z którą się spotykamy. Spotkanie ludzi z rzeczywistością Boga zostało zastąpione przez myślenie ludzi „o” Bogu. Wygląda to tak, jakby ktoś, będąc przy nas, mówił o nas z kimś innym tak, jakby nas przy tej rozmowie w ogóle nie było.Bóg ma prawo czuć się nieswojo, gdy tak Go traktujemy. Bóg może nie mieć dla nas znaczenia, ale my mamy wielkie znaczenie dla Boga. Możemy je odkryć wznosząc się na wyższy poziom istnienia. Jest to możliwe dzięki modlitwie. Modlitwa to nie tylko sprawa człowieka. To także sprawa Boga, który kocha nas i pragnie wzajemności. Dzięki modlitwie sprowadzamy Boga do świata. Religia jest wszak tym, co robimy z obecnością Boga w naszym świecie. A Duch Boży jest obecny zawsze, kiedy tylko chcemy Go przyjąć. A jeśli w naszej epoce Bóg się przed nami ukrywa, to dlatego, że Go unikamy. Nie modlimy się. Zapytajmy więc: co trzeba zmienić w naszej kulturze, abyśmy pojęli, że modlitwa nie jest stratą czasu, ale życiem na wyższym poziomie istnienia? Że modlitwa jest spotkaniem z Kimś Innym, kto ma moc odmienić moje życie? Jak zrozumieć, że jesteśmy dziś zbyt zajęci, aby się nie modlić?

3. Jak modlitwa zmienia moje życie?

Człowiek pyszny i zarozumiały nie modli się; a jeśli się modli, to modli się źle. Bo modlitwa, to nie jest potwierdzenie naszych zalet, ale to policzek wymierzony naszemu samozadowoleniu. Modlitwa jest drogą do Boga, a nie drogą do samego siebie. Pamiętamy opowieść o faryzeuszu i celniku. Obaj przyszli do świątyni na modlitwę. Faryzeusz jednak przedstawiał Bogu siebie i swoje zalety; celnik zaś wyznał Bogu swoją grzeszność, dlatego tylko on został wysłuchany. Co to dla nas, chrześcijan, oznacza?
Być pogrążony w modlitwie, a być poza modlitwą – to dwa zupełnie odmienne stany życia i myślenia. W naszej codzienności myślimy o sobie, o naszych sprawach i o sprawach naszych bliźnich. Jeśli w tym myśleniu jest obecny Bóg, to wszystko może być modlitwą. Modlitwa jest wtedy, gdy przynosimy Bogu siebie i świat. Aby jednak przynieść Bogu świat, musimy się ze świata wycofać, aby zrobić miejsce Bogu.Modlitwa to chwilowe porzucenie osobistych trosk i myśli o sobie. Ich miejsce zajmuje świadomość Bożej łaski. Na przykład, kiedy modlimy się słowami „chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj”, to pojawia się przynajmniej jedna chwila, gdy nie myślimy o głodzie czy chlebie, ale o miłosiernym Bogu. Ta chwila jest właśnie modlitwą.Nie tylko osobistą. Chrystus nauczył nas modlitwy „Ojcze nasz”, która jest modlitwą na wskroś społeczną. Św. Cyprian pisał: „Nauczyciel Pokoju i Wspólności nie chciał, aby każdy pojedynczo, tylko za siebie się modlił, – ale aby każdy za wszystkich”. Modlitwa Pańska ma charakter społeczny, nie zaś indywidualny. Spełnienie zawartych w niej próśb nastąpi wtedy, gdy obejmie ono swoim zasięgiem całą wspólnotę modlących się. Wtedy na nowo wybrzmią słowa proroka Izajasza: „radością napełnię [ich] w mym Domu modlitwy! Bo dom mój ‘Domem modlitwy dla wszystkich narodów’ będzie nazywany!” (Iz 56, 7BP).

Masz pytanie? Skontaktuj się z nami