• parafiaprokocim
  • 2023-04-07
  • 0 Komentarzy

Umiłowani przez Boga.

W Wielki Piątek wpatrujemy się w postać Ukrzyżowanego, o którym wyznajemy w credo: „Dla nas ludzi i dla naszego zbawienia… stał się człowiekiem… ukrzyżowany również za nas…”. Nasze dzisiejsze rozważanie tajemnicy zbawienia przez śmierć Jezusa, Syna Bożego, skupimy wokół dwóch kluczowych myśli.

 

Dwie kluczowe myśli o Krzyżu

Jedna myśl wiąże się zodkrywaniem przełomowego znaczenia Wielkiego Piątku dla świata, kultur i religii, a także dla rozumienia stosunku Boga i człowieka. Druga myśl dotyczy kultury Zachodu, w której żyjemy i jej obecnego stosunku do wydarzenia Wielkiego Piątku.

Pytamy zatem: 1) co nowego wniósł Wielki Piątek w historię ludzkości, kultur i religii, a zwłaszcza wzajemnych odniesień Boga i człowieka?; 2) w imię czegoniektórzy ludzie naszej epokinadal trzymają się Krzyża, wierzą w jego nadprzyrodzoną moc i znaczenie dla siebie i świata, a w imię czego inni ludzie,żyjący w kulturze Zachodu zbudowanej na podstawach chrześcijańskiej wiary, nie uznają już Krzyża, a chrześcijaństwo wyrzucają na śmietnik historii?

 

Przełomowe znaczenie Wielkiego Piątku

Ludzie od zarania dziejów składali ofiary bogom. Religijność wyrażała się w głębokim przeświadczeniu, że człowiek winien składać bogom ofiarę i bogowie takich ofiar oczekują. Powinien to czynić, aby zjednać sobie ich przychylność i uniknąć z ich strony gniewu i zemsty. Nawet w starożytnym Izraelu, który wierzył już tylko w jednego Boga, ofiary były składane. Kult w świątyni był skupiony wokół składania ofiar. Również Maryja i Józef mieli obowiązek złożenia ofiary za swego pierworodnego Syna. Tego wymagał przepis prawa Mojżeszowego.

Wydarzenie Wielkiego Piątku całkowicie i na zawsze odmieniło relację ofiarniczą między Bogiem i człowiekiem.Bóg sam złożył się w ofierze człowiekowi!W Jezusie słyszymy wołanie Boga: „Ja nie chcę ofiar całopalnych, to Ja wam ofiaruję siebie. Dla was ludzi”. Jezus w swoim uniżeniu, cierpieniu i śmierci krzyżowej – nie jest tylko człowiekiem. On umiera także jako Bóg. W Jezusie umarł Bóg – Syn Boży umarł w ludzkim ciele. Śmierć ciała Jezusa pociągnęła za sobą także śmierć Boga, Syna Bożego. Św. Tomasz z Akwinu, teolog i mistrz duchowy, napisał, że „ciało Chrystusa nie zostało od Bóstwa Jego oddzielone przez śmierć”; „Bóstwo Słowa nie zostało przez śmierć Chrystusa oddzielone od ciała” (Św. Tomasz z Akwinu, Suma teologiczna, tłum. S. Piotrowicz, Londyn, 1968, t. 26, 3, qu. Zagadnienie 50, art. 2 i 3, s. 184. 187).

A zatem Bóg utożsamia się z umarłym na krzyżu Człowiekiem i w ten sposób ofiarowuje siebie ludziom dla ich zbawienia. Niktsię tego nie spodziewał. Nikt nie oczekiwałtakiego przełomu w relacjach bosko-ludzkich. Do tej poryuważano, że to Bogu przystoi przyjmować ofiary od ludzi, a nie samemu składać siebie w ofierze dla ludzi. Bóg majestatupowinien pozostać Bogiem majestatu, a nie się uniżać i składać siebie w ofierze. A tymczasem Boski plan zbawienia ludzkości całkowicie i bez reszty przerósł ciasne ludzkie wyobrażenia o Bogu. Wielki Piątek stał się prawdziwym dniem przełomu: to nie Bóg domaga się ofiary od człowieka, ale On sam składa się w ofierze człowiekowi. Bóg oddaje w ręce ludzi to, co ma jedynego i najcenniejszego – swego Jednorodzonego Syna.Ojciec składa ofiarę ze swego Syna. Nie jest to samobójstwo, lecz ofiara, podjęta świadomie i dobrowolnie: „Życie Moje oddaję za owce (…) Nikt Mi go nie zabiera, lecz Ja od siebie je oddaję. Mam moc je oddać i mam moc je znów odzyskać. Taki nakaz otrzymałem od mojego Ojca” (J 10, 15b. 18).

Odkąd Bóg złożył siebie w ofierze ludziom wiele się zmieniło w naszym spojrzeniu na judaizm, a także na każdą inną religię i na nasze życie. W życiu i ofierze Syna Bożego dokonało się przejście ze Starego do Nowego Testamentu, od starego do nowego człowieka. Takie przejście, rewolucję w religii Izraela, zwiastował JanChrzciciel. Pierwsi apostołowie, którzy przebyli ten trudny etap, zawołali: „Znaleźliśmy tego, o którym pisali Mojżesz w Prawie i Prorocy – Jezusa, syna Józefa, z Nazaretu” (J 1, 45). Ten okrzyk Filipa jest oznaką nawrócenia: bardzo trudnego, ale wyzwalającego. Chrześcijaństwo to religia Izraela, która dokonała samokrytyki i krytyki innych religii na podstawie tego, czego żywo doświadczyła w Jezusie. To jest podstawowy moment dla narodzin naszej chrześcijańskiej wiary: zwrot od ofiarniczej religii Izraela do Chrystusa. Chrystus przewyższa sobą wszelką religię i wszelką świątynię, bo sam jest świątynią (J 2, 21), oddawaniem Bogu czci w Duchu i Prawdzie (J 4, 23-24). W świetle posługi Jana Chrzciciela Jezus ukazał się jako Ten, który przekracza (a nie przekreśla) wszystkie religijne i etyczne wyobrażenia Izraela. Apostołowie to Żydzi, którym Chrystus dał to pojąć. Religia Izraela została dopełniona i przekroczona w życiu i ofierze Chrystusa.W Krzyżu objawiła się moc i mądrość Boża zdolna zbawić wszystkich ludzi. Zbawia Bóg, ale przyjmuje lub odrzuca dar zbawienia człowiek.

Byli i są ludzie, którzy wierzą w zbawczą moc Krzyża. Ale byli i są ludzietrwający w przeciwnym usposobieniu. Tak przechodzimy do naszego drugiego pytania: w imię czego ludzie wierzą, a w imię czego już nie wierzą (lub nigdy nie wierzyli) w zbawczą moc Krzyża?

 

Wiara i niewiara w moc Krzyża dawniej

Powtórzmy zatem: Bóg ofiaruje siebie dla i za człowieka. Nie chce zaś żadnej ofiary całopalnej. Wszystko to zmienia relacje między nami a Bogiem. I widoczne jest w wydarzeniu Krzyża. Wiara i niewiara w nadprzyrodzoną moc Krzyża mają swoją historię. Już św. Paweł pisał, że dla Greków Krzyż jest głupotą, a dla Żydów zgorszeniem. Natomiast dla tych, którzy wierzą w moc Krzyża, tak wśród Greków, jak i wśród Żydów, jest on mocą Bożą i mądrością Bożą (por. 1 Kor 1, 18-31). Dawne powody odrzucenia Krzyża były różne, alełatwo je było zrozumieć.

Grecy odrzucili Krzyż w imię rozumu filozoficznego. Nie chcieli Boga, który się ofiaruje, lecz woleli pozostać przy Bogu, który oczekuje ofiary. Według zasad tegoż rozumu niezmienny i wieczny Bóg musi być oddzielony od zmiennego i niedoskonałego świata. To ten świat pragnie Boga i dąży do Niego, ale Bóg nie może interesować się tym światem, bo by się nim skalał. Chrześcijańskieorędzie o Bogu, który przyjął ludzkie ciało, stał się człowiekiem i umarł na krzyżu, byłodla Greków całkowitą niedorzecznością. Ciało ludzkie było dla Greków-filozofów przykrą koniecznością i powodem do wielkiego wstydu. Tym bardziej Bóg, który miałby się wcielić, umrzeć, a potem powstać z martwych w nowym cele – to skandal dla greckiego rozumu filozoficznego. Dlatego filozofowie w Atenach wyśmiali Pawła, gdy głosił im orędzie o Chrystusie umarłym i zmartwychwstałym (Dz 17, 22-32)

Żydzi odrzucili Krzyż nie tylko dlatego, że był dla nich znakiem hańby, ale też w imię swojej nauki o cudach. Miał je czynić Mesjasz, gdy nadejdzie– pełen mocy i chwały. Idea cierpiącego Mesjasza była im obca. Raczej był to Mesjasz triumfujący, namaszczony swoją potęgą i mocą. Szymon Piotr, wyraziciel tych żydowskich oczekiwań, nie mógł znieść zapowiedzi męki i śmierci Chrystusa, dlatego „wziął Go na bok i począł robić Mu wyrzuty: ‘Panie, niech Cię Bóg broni! Nie przyjdzie to nigdy na Ciebie’” (Mt 16, 22-23). Piotr wyznał wiarę w mesjańską misję Chrystusa, ale nie rozumiał jej głębokiej treści. Mesjasz, za którym idzie w swoich żydowskich marzeniach, bardzo się różni od rzeczywistych zamiarów Bożych. Zapowiedź męki gorszy go i wywołuje protest. Piotr chce Mesjasza, który będzie „człowiekiem Boskim”, herosem, który spełni oczekiwania ludzi przez okazanie swej potęgi. Wielki Piątek pokazał coś innego. Jezus okazał się Bogiem ludzkim, Sługą Bożym, który na przekór oczekiwaniom Żydów idzie drogą pokory i cierpienia.

Oczywiście Paweł Apostoł wspomina też w swoich listach o ludziach, tak spośród Żydów, jak i spośród Greków, którzy uwierzyli w moc Krzyża. W imię czego uwierzyli? W imię tego, że Chrystus ukrzyżowany i zmartwychwstały stał się dla nich mądrością od Boga, sprawiedliwością, uświęceniem i odkupieniem, a także jedynym powodem do chluby (por. 1 Kor 1, 30).Jezus jest wybawicielem od grzechu i śmierci właśnie poprzez krzyż. Ale jest też kimś, kto przynosi usprawiedliwienie i ponowne narodziny przez zmartwychwstanie. Tak było z wiarą i niewiarą w moc Krzyża dawniej. A jak jest dziś?

 

Wiara w moc Krzyża dziś

W Wielki Piątek gromadzimy się w świątyni, aby oddać pokłon Krzyżowi i uznać moc Boga wyrażonąw tym znaku naszego zbawienia. Chcemy to uczynić po chrześcijańsku – to znaczy z wiarą, która szuka zrozumienia.

O Chrystusie wierzymy, że „On został wydany za nasze grzechy i wskrzeszony z martwych dla naszego usprawiedliwienia” (Rz 4, 25). Wierzymy, żew Jego śmierci za nas i w Jego zmartwychwstaniu dla nas jest otwarta możliwość naszego zbawienia. Chcemy jednak także wiedzieć i rozumieć skąd bierze się moc tego Krzyża i moctej śmierci. W czym tkwi źródło zasług męki naszego Pana Jezusa Chrystusa?Chcemy wiedzieć dzięki czemuKrzyż i śmierć Jezusa są przyczyną naszego zbawienia.

W naszej tradycyjnej pasyjnej pobożności przyczynę zbawczej mocy śmierci Chrystusa jesteśmy skłonni upatrywać przede wszystkim w tym, że Jezus cierpiał bardzo, że cierpiał niewinnie, że umarł w poniżeniu i zupełnym opuszczeniu. Nie wolno jednak zapominać, że źródłem zbawiennej mocy tej śmierci nie jest ani ciężar cierpienia, które spadło na Jezusa, ani to, że cierpiał niewinnie i w opuszczeniu, ani nawet to, że cierpiał dobrowolnie. Źródłem zbawczej mocy Krzyża jest to, że tak cierpiał i umierał Syn Boży. Śmierć Jezusa człowieka jest śmiercią Boga-Syna. W ten sposób Syn Boży wziął na siebie wszystkie konsekwencje naszego grzechu i cały nasz los. Śmierć Jezusa była tym wszystkim, czym jest każda ludzka śmierć: męką, lękiem, ustaniem funkcji życiowych i kończy się pogrzebem. A zarazem była to śmierć Boga, która jest czymś nierównie groźniejszym i bardziej przerażającym niż jakakolwiek inna śmierć. Śmierć Jezusa jako Syna Bożego jest czymś więcej, niż każda inna śmierć, nawet śmierć niewinna i dobrowolna.Przykładowo, całkowicie dobrowolna i męczeńska śmierć św. Maksymiliana Marii Kolbe miała ogromne znaczenie dla Franciszka Gajowniczka, a także dla innych współwięźniów KL Auschwitz. Przy całym swym heroizmie miłości bliźniego nie była to jednak śmierć, która mogła mieć znaczenie zbawcze dla całej ludzkości. A takąwłaśnie była śmierć Jezusa,Syna Bożego. To mamy na myśli, kiedy wyznajemy w credo, że Chrystus „zstąpił do piekieł, trzeciego dnia zmartwychwstał, wstąpił na niebiosa”. Tajemnica nowego życia Jezusa wiąże się z tajemnicą Jego śmierci jako śmierci Syna Bożego.

Możemy teraz głębiej zrozumieć, jak to, co dokonało się w życiu Jezusama znaczenie dla nas, żyjących XXI wieku. W ludzkiej śmierci Jezusa jako śmierci Syna Bożego kryje się „coś więcej” niż w każdej innej śmierci. To „coś więcej” ujawnia się dla nas w nowej obecności Jezusa po Jego śmierci,co my nazywamy i rozumiemy jako zmartwychwstanie. Zmartwychwstały jest obecny dla swoich uczniów jak każdy inny żywy człowiek – ma swoje ciało i ducha, je i pije, rozmawia, w najprostszym znaczeniu tych słów. A jednak nie jest to czarodziejskie ożywienie trupa. Bowiem Jego obecność jest całkiem nowa, nierównie mocniejsza, pozbawiona ograniczeń czasowych i przestrzennych. Jego obecność może się teraz ujawniać – według Jego woli i zamiarów – w każdym czasie i każdym miejscu. Gdziekolwiek i kiedykolwiek są ludzie, którzy wierzą w Chrystusa i oczekują od Niego zbawienia – tam On jest pośród nich. Tonam obiecał: „Ja jestem z wami przez wszystkie dni aż do skończenia świata” (Mt 28, 20).

Wszystko to oznacza, że dostępnym nam dziś wymiarem obecności Syna Bożego, umarłego i zmartwychwstałego, jest Jego czynna obecność w Kościele.

 

Moc Krzyża w życiu wspólnoty Kościoła

Każdy z nas może prawdziwie powiedzieć, że miejscem ofiary Jezusa jest moje osobiste życie i zarazem życie wspólne– życie naszej parafii. Każdy z nas jest dla drugiego dowodem ogromnej pociągającej siły, jaką wywierał i wywiera Krzyż. O tej mocy Jezus powiedział: „Ja zaś, kiedy będę podniesiony nad ziemię, wszystkich przyciągnę do siebie (J 12, 32). Przyciągająca siła Krzyża w życiu Kościoła chyba najsilniej objawia się w sakramencie pojednania i pokuty. W tym sakramencie dane jest nam – grzesznikom – zrywać z drzewa Krzyża owoce przebaczenia i pojednania. Nie wszyscy jednak doceniają dziś tę moc i łaskę.

Obecnie ludzie, którzy już porzucili Kościół – zwłaszcza duchowni – i wieszczą jego rychły koniec, zupełnie nie doceniają mocy Krzyża. Chcą nawet zniesienia sakramentu spowiedzi, zwłaszcza wśród dzieci, bo uważają, że „spowiedź jest szkodliwa i słusznie zanika w większości krajów również nominalnie katolickich, jak np. w Irlandii czy Francji” (cytat dosłowny). Ponadto dają nam do zrozumienia, że dopóki byli w Kościele, to Kościół jakoś funkcjonował. A teraz, gdy ich już w Kościele nie ma, Kościół musi się zawalić. Nic bardziej błędnego.

Jest błędem i grzechem myśleć, że Kościół Chrystusowy jest zbudowany na ludziach, że się na nich opiera i z ich łaskawości żyje. Jest dokładnie na odwrót. Chrześcijanin, świecki i duchowny, potrzebuje drugiego chrześcijanina ze względu na moc i łaskę Chrystusa, a nie ze względu na moc i łaskę kogoś innego. Możemy być ze sobą razem – także w naszym parafialnym kościele, bo na każdego z nas oddziałuje przyciągająca moc Krzyża. Ludzie nie zrezygnują dziś tak łatwo z Krzyża. Powód jest jeden: są grzeszni i wiedzą o tym. Dlatego potrzebują Bożej mocy i Bożej miłości. Chrystus mówi o przyciągającej mocy swego Krzyża, aby niktz nas nie popadł w rozpacz z powodu własnego zła. Nikt też nie jest aż tak bardzo zły, żeby nie mógł być uwolniony przez krew Chrystusa. Kościół Chrystusowy jest Kościołem grzeszników i dla grzeszników, a nie tylko dla garstki sprawiedliwych. Jeśli mówi się dziś, że w Kościele nie ma już miejsca dla grzeszników, to taki Kościół nie jest już Kościołem Chrystusowym. Nie oznacza to lekceważenia zła obecnego w Kościele, ale oznacza zaufanie do mocy Krzyża.

Przyciągająca moc ofiary Krzyża sprawia, że aby zdobyć jej owoce nie trzeba jechać do Izraela. Są one obecne już nie na Golgocie, ale w naszym codziennym życiu. Bóg mieszka w wieczności, ale człowiek może być przez Boga kochany tylko w historii swojego życia, w konkretnej ziemskiej sytuacji. Pytanie o Krzyż i jego moc jest egzystencjalne, gdyż nie stoi na zewnątrz pytającego– jako jakaś turystyczna ciekawostka. Pytanie o Krzyż nie unosi się ponad pytającym, ale staje się jego własnym udziałem. Nie wystarczy pojechać do Izraela i stanąć w zachwycie na miejscu ukrzyżowania Jezusa. Chrystusa prawdziwie naśladuje ten, kto robi dla Niego miejsce w swoim życiu. Jezus mówi: „Kto nie bierze swego krzyża a idzie za Mną, nie jest mnie godzien” (Mt 10, 38). A zatem nie każde cierpienie jest Krzyżem, lecz tylko takie, które wypływa z łączności z Jezusem. Kto z natury jest słabego zdrowia, nie może zasadnie mówić, że dźwiga „krzyż”. Tylko ten dźwiga Krzyż, kto ze względu na Chrystusa staje się znakiem sprzeciwu, jest wyśmianyi cierpi z powodu tego, że jest chrześcijaninem. Tylko taki Krzyż udziela błogosławieństwa: „Błogosławieni jesteście, gdy [ludzie] wam urągają i prześladują was, i gdy z mego powodu mówią kłamliwie wszystko złe na was” (Mt 5, 11). W każdej epoce są ludzie, którzy z jakiegoś powodu urągają Chrystusowi i prześladują Jego wyznawców. Pytanie: wimię czego dziś odrzuca się Krzyż?

 

Niewiara w moc Krzyża dziś

Nie jest prawdą, że człowiek współczesny i społeczności kultury Zachodu w jakiś szczególny sposób lękają się Chrystusa. Raczej widzą w Nim relikt przeszłościi przeszkodę dla drodze rozwoju swoich idei i tendencji kulturowych. Gdybyczłowiek współczesnej kultury Zachodu miał umieścić na Krzyżu napis z podaniem winy Skazańca, tobrzmiałby on następująco: „Jezus Nazarejczykhamulec nowoczesnej kultury”.Taka treść oskarżeniawypływa z zakwestionowania kilku podstawowych wartości. Jakich?

W życiu Chrystusa urzeczywistniły się trzy typy wartości i idei religijnych, które są dziś odrzucane. Są to: (1) religijne spojrzenie na świat; (2) zdobywanie swojej wolności dla wartości wyższych, co wiąże się z poczuciem powinności moralnej i ograniczenia wolności; (3) uznanie, że śmierć człowieka nie kończy jego egzystencji, lecz otwiera ją na nowy wymiar istnienia.

Zapytajmy teraz: do czego prowadzi dziś odrzucenie tych trzech wielkich idei religijnych, które przecież przez wieki organizowały życie naszej zachodniej kultury?

Odrzucenie religijnego obrazu świata, z właściwym w nim miejscem dla Boga i Ducha, prowadzido materialnego ograniczenia (redukcji) całości istnienia. Z kolei odrzucenie trudu zdobywania swojej wolności dla wyboru wyższych wartości (dobra, prawdy, piękna, miłości) skutkuje samowolą, fałszywym kultem woli. Wielbi się sam wybór, nie zważając na to, co się wybiera. Wolność rozumiana jest tylko jako brak przymusu, bez żadnego istotnego związku z wartościami. Wolność upadła w samowolę. Wreszcie odrzucenie idei życia wiecznego sprawia, że po śmierci nie czeka człowieka już nic więcej. Śmierć kończy wszystko. To zmusza człowieka naszej epoki do pozostania tylko w tym świecie. Żyć po ludzku oznacza teraz urządzić się w tym świecie „na zawsze” (jak mówią dzieci). Jeżeli istnieje ostateczny sens życia ludzkiego, to należy go szukać w przemijalności własnej egzystencji.

Wszystko to oznacza, że w walce kultury Zachodu z chrześcijaństwem nie chodzi wprost o odrzucenie Chrystusa, o podważanie prawd chrześcijańskiej wiary, czy odrzucenie Krzyża. Walka z chrześcijaństwem uwikłana zostaje w odwieczny spór o to, czy urządzić świat zgodnie z samowolą i ubóstwieniem człowieka, czy też z uznaniem, że całe istnienie związane jest z jakąś Tajemnicą, którą bardziej odczuwamy, niż ogarniamy naszym rozumem.W tym odwiecznym sporze kultura współczesna staje zdecydowanie po człowieka. Rozpoznaje w nim władcę świata, a nie tylko jego kruchego uczestnika. Bóg ma się teraz podporządkować ludzkiemu władcy. Bóg nie jest już potrzebny do zbawienia, ale do codziennego użytku, żeby się zajmował większymi lub mniejszymi dramatami ludzkimi. To jest Bóg z instrukcją obsługi „Użyj i wyrzuć”.

A zatem, mamy dziś do czynienia z trzema ideami, które organizują życie społeczeństwa i kultury: z ograniczeniem całości istnienia tylko do tego, co materialne; z fałszywą wolnością, która jest pochwałą samowoli; z zamknięciem człowieka w doczesności i codzienności. To za sprawą tych idei i ich rozprzestrzeniania się również chrześcijaństwo znalazło się w orbicie krytyki.

Wyrazicielami ducha współczesnej Europy stali się apostaci i ateiści. Krytykują oni chrześcijaństwo nie za tajemnicę Krzyża i dogmaty wiary. Krytykują wiarę za to, że nie pozwala im ona na całkowitą materializację świata, ani na kult samowoli, ani też na ubóstwienie człowieka, któremu Bóg – o ile istnieje – miałby służyć. Chrześcijaństwo stało się niewygodne, bo uwzględnia inny (niż tylko materialny) wymiar istnienia. Ponadto wiara w Chrystusa jest niewygodna, bo rozpoznaje wolę człowieka jako związaną wartościami i powinnościami, wolę jako odpowiedzialność i samoograniczenie, a nie jako samowolę i ślepy na wartości brak przymusu.

Można zatem powiedzieć, że to nie samo chrześcijaństwo staje się dziś obiektem krytyki, ale religijność. Narasta konfliktmiędzy życiem religijnym, a życiem społeczno-politycznym i kulturowym.O tym konflikcie kard. Robert Sarah napisał: „Najbardziej destrukcyjne prześladowanie chrześcijaństwa dokonuje się dzisiaj w zachodnich demokracjach” (Kard. R. Sarah, Wieczór się zbliża i dzień już się chyli, tłum. A. Kuryś, Wydawnictwo Sióstr Loretanek, Warszawa 2019, s. 393.). Ta myśl może nas szokować, bo w zachodnich demokracjach nie zabija się chrześcijan z powodu ich wiary, jak to ma miejsce w innych częściach świata. A jednak jeśli weźmiemy pod uwagę powolną destrukcję świata chrześcijańskiego, to tezę kard. Saraha należy zaakceptować. To właśnie w kulturze Zachodu chrześcijaństwo straciło swój pierwotny wymiar duchowy i metafizyczny (ponadzmysłowy), a także wspólnotowy (stało się sprawą prywatną).Pora na podsumowanie i wnioski.

 

Podsumowanie i wnioski

Rozważanie zbawczej tajemnicy Wielkiego Piątku prowadzi nas do następujących wniosków:

  1. Wielki Piątek jest jedynym w swoim rodzaju wydarzeniem w dziejach kultur i religii. Bóg przekroczył zwyczajne – także religijne – oczekiwania i wyobrażenia ludzkości. Objawił ludziom, że nie oczekuje od nich ofiary dla siebie i swej chwały, lecz sam ofiarowuje się dla człowieka. To my ludzie otrzymaliśmy ofiarę od Boga. Ofiarę wielką i niesłychanie hojną.Tak hojną, że wydając swego Syna za nas wszystkich – Bóg udzielił nam wszystkiego razem z Nim (Rz 8, 32). W Jezusie ofiarowuje się Bóg, ale ustosunkowuje się do tej ofiary człowiek.
  2. Ofiara życia Jezusa jest tak dobra i twórcza, jak tylko dobry i twórczy potrafi być Bóg. Ale nawet takiej ofierze grozi, że zostaniewynaturzona. Tak się dzieje, gdy ludzie ulegają odwiecznej pokusie, jaką jest sąd nad Bogiem. Sąd ten polega na tym, że ludzie nie skupiają się na Bogu i na tym, co On chce im ofiarować. Skupiają się tylko na tym, czy Bóg spełnia ich oczekiwania, czy ich nie spełnia. W ten sposób budują swoje życie na kłamstwie. Polega ono na świadomym i coraz bardziej bezwzględnym utożsamianiu dobra z własną korzyścią. To kłamstwo polega też na tym, że człowiek utożsamia swoją odpowiedzialność z prawem do decydowania o sobie i innych według własnego osądu. Tak oto ofiara Jezusa została wynaturzona, osądzona przez ludzi i nasze ciasne kryteria wartościowania. Ewangelia wspomina, że ludzie często w Jezusie nie szukali Boga, ale własnej korzyści. Biegali za Nim nie dlatego, że objawiał im Ojca i uczył o królestwie Bożym, ale dlatego że rozmnożył chlebi pozwolił się najeść za darmo. Dlatego chcieli Go obwołać królem (J 6, 15). Nie interesował ich Bóg, ale darmowy chleb.
  3. Ludzki sąd nad Bogiem – to wielka pokusa.Nawiedza ona każdego człowieka: wiedzieć lepiej niż Bóg, kim Bogu wolno być, a kim nie. Na tym polegał sąd ludzi nad Jezusem. On mówił o Ojcu, a ludzie tylko o Jezusie, o tym co Mu wolno, a co nie, i skąd ma tę mądrość i dlaczego takie cuda dzieją się przez Jego ręce – wszak Żydzi znają Jego rodzinę, a Mesjasz, gdy przyjdzie, to nikt nie będzie wiedział skąd jest (J 7, 27). Pokusa sądu nad Jezusem jest żywa i dziś.
  4. Współczesne zachodnie demokracje i społeczeństwa chętnie uznałyby Chrystusa, gdyby podzielał ich idee: posłuszeństwo Ojcu zamienił na samowolę, życie wieczne zamienił na dobre urządzenie się w tym świecie (np.przez rozmnażanie chleba za darmo, zamianę wody w wino, uzdrawianie nieuleczalnie chorych). Gdyby zatem Jezus był „dobry” w tym sensie, że Jego działanie przyniosło nam spodziewane korzyści, gdyby Jezus nie upierał się tak bardzo przy swojej mesjańskiej misji i dał się porwać, aby można Go było obwołać królem –wtedy byłby przyjęty przez kulturę Zachodu jak król.Ileż korzyści mogłoby z tego dla ludzi wyniknąć. A tak…Jezus przyniósł ludziom Boga, i to przez Krzyż.Komu takie dobro jest dziś potrzebne?– A co na to Bóg?
  5. Rzecz niebywała! Nawet z odbywania sądu nad BogiemJezus chce nas wszystkich usprawiedliwić przed Ojcem. W godzinie męki woła: „Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią” (Łk 23, 34).Tak właśnie objawia się nadobfitość łaski: „Gdzie bowiem wzmógł się grzech, tam jeszcze obficiej rozlała się łaska” (Rz 5, 20).To wskazuje na bardzo ważną rzecz. Kiedy człowiek przeprowadza swój sąd nad Bogiem, kiedy poucza Boga, jak ma być Bogiem, aby człowiek mógł mieć z tego korzyść, albo gdy wprost odwraca się od Boga i mówi Bogu „nie” –wówczas Bóg także przeprowadza sąd nad człowiekiem. Ale taki sąd wygląda inaczej. Bóg nie odpłaca ludziom „pięknym za nadobne”. Bóg Jezusa nie jest Bogiem mściwym, jak bóg z przysłowia: „Jak Kuba Bogu, tak Bóg Kubie”. Widząc człowieka, który idzie na zatracenie, Bóg Jezusa stawia sobie pytanie: „Jak mam go uratować?”. Na tym polega sąd Boga Miłości nad biednym człowiekiem. Taki jest też sens niezwykłych słów Jezusa, który woła do Boga: „Ojcze wybacz im, bo nie wiedzą, co czynią”.
  6. W odkrywaniu sensu i nadprzyrodzonej mocy Krzyża trzeba wielkiej pokory i mądrości. Nie należy osądzać Boga według własnych ludzkich kryteriów, ale trzeba pozwolić Mu „być sobą”. Niech Bóg przychodzi do nas tak, jak sam chce – po Bożemu. Oto jest religijny sens tajemnicy Wielkiego Piątku.Módlmy się o łaskę rozpoznania tego sensu i życia według niego: „Boże, Ty w zgorszeniu Krzyża objawiłeś swoją niewysłowioną mądrość, spraw, abyśmy do głębi przeniknęli chwałę męki Twojego Syna i z ufnością chlubili się Jego krzyżem. Amen”.

Masz pytanie? Skontaktuj się z nami