• parafiaprokocim
  • 2023-02-12
  • 0 Komentarzy

Umiłowani przez Boga

Usłyszeliśmy dziś fragment Ewangelii według św. Mateusza. Ewangelista przedstawił nam Jezusa w sytuacji, w której podejmuje On i zarazem rozwiązuje pewien ważny dla zbawienia człowieka problem. O jaki problem chodzi?

Jezus wobec Prawa

Problem ten możnawyrazić w następującym pytaniu: co określa uczniów Jezusa w ich życiu i postępowaniu: czy sam Chrystus, czy również dawne Prawo Boże Starego Przymierza,które Mojżesz otrzymał niegdyś od Boga i przekazał ludowi Izraela?Zapytajmy bardziej dosadnie: czy można być uczniem Chrystusaignorując Prawo Boże Starego Przymierza? Można też zapytać: czy Jezus był nieustępliwym religijnym rewolucjonistą, który na ślepo zniszczył to, co było przed Nim, aby na to miejsce wprowadzić coś nowego i swojego?Aby właściwie zrozumieć ów problem, który Jezus podejmuje i zarazem rozwiązuje, posłużymy się opowiadaniem z mądrości Chasydów. Nosi ono tytuł: „Nakaz i pieniądze”.

Opowiadanie z mądrości Chasydów

Rabbi Icchak chwalił pewnego oberżystę, który starał się jak najściślej spełniać wszystkie życzenia swoich gości. Rabbi powiedział o nim: „Jak bardzo ten człowiek się stara o wypełnienie nakazu gościnności”. Ktoś jednak sprzeciwił się temu i rzekł: „Ale przecież każe sobie za to płacić”. Na to rabbi odrzekł: „Bierze pieniądze właśnie dlatego, aby móc wypełnić nakaz” (por. M. Buber, Opowieści Chasydów, tłum. P. Herz, Poznań 1989, s. 236).Zobaczmy teraz jak to mądrościowe opowiadanie pomaga nam lepiej zrozumieć fragment Ewangelii, który przed chwilą usłyszeliśmy.

Jezus o Prawie Starego Przymierza

Nawiązując do powyższego opowiadania powiemy, że oberżysta, aby mógł skrupulatnie wypełnić prawo gościnności, musiał mieć do tego odpowiednie środki. Pozyskiwał je od swoich gości. Coś podobnego, ale w innym wymiarze, możemy powiedzieć o Chrystusie. Mógł On się domagać od swoich uczniów przysłowiowej „zapłaty za gościnę”, czyli poszanowania przez nich Prawa Starego Testamentu, bo sam je doskonale uszanował i wypełnił – aż po krzyż. Jezus jest jedynym takim „oberżystą”, który w sposób niesłychany obdarował swoich gości. Oddał za nich swoje życie. Jego walutą była miłość – i to miłość aż do śmierci. Św. Paweł Apostoł, wpatrzony w miłość Jezusa,napisał: „Kto bowiem miłuje bliźniego, wypełnił Prawo” (Rz 13, 8). Jezus umiera na krzyżu z powodu Prawa, a dokładnie rzecz ujmując – z powodu fałszywego rozumienia Prawa, jakim jest zbytnie akcentowanie normatywnego, czyli nakazowo-zakazowego rozumienia prawa i zapomnienie, że jest ono formą relacji, więzi z Bogiem.W świetle Prawa uznano Jezusa za bluźniercę wobec Boga, podczas gdy Jezus właśnie doskonale wypełnił Prawo przez miłość i przywrócił więź z Bogiem.Dopiero miłość nadała moc Prawdziwemu Prawu Bożemu, które otrzymał Mojżesz. Prawo Boże rozumiane opatrznie, błędnie, nie wymagało miłości i bliskości Boga, a jedynie legalizmu, kurczowego trzymania się litery Prawa. Jezus odrzuca takie błędne rozumienie Prawa Starego Przymierza. Ważniejsza staje się relacja, więź, przymierze z Bogiem, niż przepisy na dobre życie.

Jezus odrzuca błędne rozumienie Prawa

Jezus odnosi się krytycznie do dwóch różnych sposobów rozumienia Prawa.Oba uznaje za fałszywe. Jeden z nich dostrzega u swoich uczniów, drugi u faryzeuszy i uczonych w Piśmie.

a) błąd uczniów Jezusa

Uczniowie uważali, że wraz z nadejściem ich Pana nadchodzi koniec Prawa.Rozumowali w ten oto sposób: odkąd jesteśmy razem z Jezusem, Synem Bożym, dawne Prawo Starego Testamentu już nas nie obowiązuje. Wszak Jezus sam powiedział, że jesteśmy solą ziemi, światłem świata, miastem położonym na górze, a nasze imiona są już zapisane w niebie. Dał nam też władzę wypędzania złych duchów i leczenia chorób. Jego moc jest w nas, działa w nas i przez nas. Po co nam jeszcze Prawo i Prorocy? Mamy w sobie moc Jezusa.A skoro tak, to widocznie można być Jego uczniem z pominięciem Prawa Bożego Starego Przymierza.

Jezus daje uczniom do zrozumienia, że są w błędzie. Mówi do nich otwarcie: „Nie sądźcie, że przyszedłem znieść Prawo albo Proroków.Nie przyszedłem znieść, ale wypełnić” (Mt 5, 17-18). Co to znaczy?Znaczy to dwie rzeczy: po pierwsze, Jezus, jako jedyny Sprawiedliwy, doskonale wypełnił Prawo Bożezawarte w Starym Przymierzu; po drugie,Jezus staje pomiędzystarym Prawem, a swoimi uczniami.Uczniowie Jezusa nie mają odtąd własnej sprawiedliwości, na której mogliby polegać – jak faryzeusze i uczeni w Piśmie. Uczniowie korzystają ze sprawiedliwości swojego Pana, który dał im udział w swojej sprawiedliwości. Jezus uczy jednak, że jest nieporozumieniem sądzić, iż można żyć we wspólnocie z Bogiem bez wypełniania Bożego Prawa. Dlatego utrzymał je w mocy także wobec swoich uczniów. I nie mógł postąpić inaczej. Wszak Prawo Starego Przymierza było objawioną wolą Bożą. Do tego Prawa został odesłany bogaty młodzieniec. Jezus powiedział mu jasno i wyraźnie: Jeśli chcesz osiągnąć życie wieczne, zachowaj przykazania: nie cudzołóż, nie kradnij, nie zeznawaj fałszywie, itd. (por. Mt 19, 16-19).

Ważne jest, aby wiedzieć co nowego wniósł Jezus w ideę zachowywania Bożego Prawa. Otóż Jezus podkreśla, że należy zachowywać przykazania Boże, ale nie dlatego, że są one nakazami i zakazami. Należy je zachowywać z innego powodu. Przykazania Boskie wzywają nas do trudu okrywania wartości z własnego wnętrza, a nie za pomocą zakazów i nakazów. Jezus zapytał faryzeuszy, którzy byli sterowani przez Prawo Boże z zewnątrz: „Czemuż sami z siebie nie osądzacie, co jest słuszne?” (Łk 12, 57). Innymi słowy: czemu sami z siebie nie potraficie dostrzec wartości, na które wskazują wam Boże przykazania? Jezus wzywa do głębszego spojrzenia na Boże Prawo. Przykazanie „nie zabijaj” nie oznacza, że nie wolno zabijać człowieka, bo tego zabrania Bóg, ale oznacza, że Bóg chce, abyś ty sam odkrył wartość życia swojego i cudzego. Przykazanie „nie kradnij” nie oznacza, że kradzież byłaby dobra, gdyby tylko Bóg jej nie zabronił; kradzież jest złem ze względu na to, że narusza wartość twojej i cudzej własności. Przykazanie „nie cudzołóż”, które wskazuje głównie na niewierność małżeńską,zabrania takich czynów nie dlatego, że tak nie wolno robić, ale dlatego, że należy odkryć wartość czystości w małżeństwie i wartość wierności małżeńskiej.

Prawo Boże Starego Testamentu było potrzebne dla ludzi duchowo niedojrzałych, którzy musieli być prowadzeni „za rękę”. Jezus stawia na osobistą dojrzałość wewnętrzną człowieka, który potrafi odkrywać wielkie wartości i je chronić. Człowiek dojrzały duchowo zachowuje przykazania dlatego, że chronią one wartości, które człowiek już sam dostrzega i ocenia według własnej dojrzałości. Przykazania Boskie potwierdzają i chronią to, co człowiek sam dostrzega w swoim sumieniu i sercu. Na tym też polegała dojrzałość Jezusa.

Jezus był człowiekiem mądrym i dojrzałym. Już w dziecięcych latach wzrastał w mądrości i łasce o Boga i u ludzi (Łk 2, 40). A jako Syn Boży ofiarował On swoją sprawiedliwość także swoim uczniom. Między uczniem Jezusa a Prawem Bożym stoi teraz Chrystus, który wypełnił Prawo w sposób doskonały i ofiarował uczniowi wspólnotę ze sobą. Uczeń Jezusa nie jest już konfrontowany z Prawem Bożym czekającym dopiero na wypełnienie.Jest konfrontowany z Prawem Bożym już wypełnionym. Sprawiedliwość, której żąda Prawo Boże, już zaistniała. Jest to sprawiedliwość Jezusa. Powołując uczniów, Jezus ofiarował im udział w sobie samym, a więc także w swojej sprawiedliwości. Jest to sprawiedliwośćpodarowana, ale rzeczywista.

Chrześcijanie od swego początku cenili sobie tę sprawiedliwość. Przywoływali ją słowami „Kyrie eleison”. Jest to bardzo stare zawołanie. Używali go już powszechnie mieszkańcy antycznego Rzymu, którzy witali Cesarza, gdy ten powracał zezwycięskich podbojów. Wołali do niego: „Kyrie eleison” – co się tłumaczy: „Panie, daj nam udział w swoim zwycięstwie i w swoich łupach”. Chrześcijanie przejęli ten antyczny wiwat, nadając mu nowe znaczenie: „Kyrie eleison, Panie Jezu Chryste, daj nam udział w Twoim zwycięstwie nad grzechem, szatanem i śmiercią” –daj nam udział w Twojej jedynej sprawiedliwości…większej, niż sprawiedliwość uczonych w Piśmie i faryzeuszy. Ci ostatni także pobłądzili w rozumieniu Prawa Bożego.

b) Błąd faryzeuszy i uczonych w Prawie

Faryzeusze i uczeni w Prawie oddzielili od siebie dwie rzeczywistości: Boga Prawodawcę od Bożego Prawa, które zaczęło funkcjonować bez odniesienia do Boga. Wyglądało to tak, jakby Żydzi chcieli poprzez Prawo zapanować nad Bogiem. Bóg przestał się dla nich liczyć. Liczyło się tylko Prawo. Jezus to dostrzegł. I skarcił. Powiedział ostre słowa o tych, którzy sercem byli daleko od Boga, ale trzymali się ściśle litery Prawa: „wiem o was, że nie macie w sobie miłości Boga” (J 5, 42).

Bez miłości Boga sprawiedliwość faryzeuszów była tylko ich własnym dziełem. Chodziło im o osiągnięcie całkowitej zgodności czynu z nakazem Prawa. Zawsze jednak musiało pozostać coś, jakaś niezgodność, która wymagała przebaczenia. Więcej nawet. Sprawiedliwość własna faryzeusza jest niedoskonała o wiele bardziej dlatego, że nie sięga ona w głąb serca człowieka, tam gdzie rodzą się myśli i czyny. Sprawiedliwość legalna jest powierzchowna,dobra do wystawienia na pokaz. Faryzeusze dążyli do czysto zewnętrznego podporządkowania się Prawu. Według tego można było, na przykład, gniewać się na swego brata, ale już nie można go było zabić, bo przykazanie głosi: „Nie zabijaj”. Jezus uczy, że taka interpretacja przykazańBożych jest niewłaściwa. Dla ucznia Jezusa życie brata stanowi wielką wartość i granicę, której nie wolno przekroczyć. A do przekroczenia granicy i naruszenia wartości życia dochodzi już przez sam gniew na brata, a przede wszystkim przez złe słowo, które ma w brata uderzyć i go zniszczyć. Każdy przejaw gniewu kieruje się przeciw życiu drugiego człowieka. Z historii XX wieku wiemy, że Holocaust nie zaczął się od budowy krematoriów, ale od słowa pełnego nienawiści.Uczniowi Jezusa musi być obcy gniew i nienawiść w ogóle. Podobnie ma się sprawa z interpretacją pozostałych przykazań Boskich.

Pora na zastanowienie się nad przesłaniem płynącym dla nas, uczniów i uczennic Jezusa, z dzisiejszego fragmentu Ewangelii.

Bóg jest naszą sprawiedliwością

Sprawiedliwość chrześcijan jest głębsza niż sprawiedliwość faryzeuszów. Jest tak najpierw dlatego, że buduje się ona na powołaniu do wspólnoty z Jezusem, który doskonale wypełnił Prawo. On jako jedyny wypełnia Prawo Boże i udziela swojej sprawiedliwości wierzącym w Niego.

Sprawiedliwość chrześcijan jest głębsza niż sprawiedliwość faryzeuszów także dlatego, że chrześcijanin, idąc śladami Jezusa, sam z siebie potrafi dostrzec wartości i je chronić. Nie potrzebuje, aby mu przypominać, że nie wolno kraść, ani zabijać. Wie dlaczego nie wolno tego robić. Wie, że wartość ludzkiego życia i wartość cudzej własności same sobie wystarczają do tego, aby je uznać i chronić. Przykazanie Boże tylko o tym przypomina.

Sprawiedliwości Chrystusa nie należy tylko nauczać. Trzeba ją też czynić, praktykować. Inaczej taka sprawiedliwość nie będzie większa od Prawa, które się głosi, ale którego się nie wypełnia. Stąd wypływa chrześcijański ideał naśladowania Chrystusa, kroczenia Jego śladami. Pójście za Chrystusem polega na rzeczywistym czynieniu dobra i miłości, gdyż są one tego warte.To życie w prostocie serca, z wiarą w Bożą opiekę nad nami i doskonałą sprawiedliwość Chrystusa. On nas usprawiedliwia przed swoim Ojcem i wzmacnia w nas dobro i miłość. Dlatego chrześcijanin nie powinien popadać w rozpacz z powodu swoich grzechów. Ma przecież tę wielką i dobrą nadzieję, o której pisał św. Jan Ewangelista: „Dzieci moje, piszę wam, abyście nie grzeszyli. Gdyby jednak ktoś zgrzeszył, to obrońcę mamy u Ojca, Jezusa Chrystusa, Sprawiedliwego. On właśnie jest ofiarą przebłagalną za nasze grzechy, nie tylko zresztą za nasze, lecz również za grzechy całego świata” (1 J 2, 1-2).

Czynić „głębszą sprawiedliwość” oznacza zatem ufnie i z nadzieją postępować za Chrystusem, kroczyć Jego śladami. Nie na drodze etycznego rygoryzmu, nie poprzez odgrażanie się swoim wrogom, nie poprzez zdziwaczałe i ekscentryczne formy chrześcijańskiego życia, nie przez fałszywy mistycyzm i irracjonalne wymysły. Głębsza sprawiedliwość, to postępowanie w cichości serca i w prostocie chrześcijańskiego posłuszeństwa woli Jezusa. Ono poprowadzi nas na krzyż, ale z krzyża już tylko do nowego życia. Jezus zaznaczył, że kto nie nosi swego krzyża i nie idzie za Nim, nie może być Jego uczniem (Łk 14, 27). Taki jest symulantem, a nie naśladowcą Chrystusa. To byłaby tylko jego własna – faryzejska – sprawiedliwość, a nie życie dzięki łasce Chrystusa, która nas usprawiedliwia i podnosi do nowego życia.

Masz pytanie? Skontaktuj się z nami