• parafiaprokocim
  • 2022-11-11
  • 0 Komentarzy

Czcigodny Księże Proboszczu i drodzy bracia Kapłani, szanowni Członkowie Towarzystwa Przyjaciół Prokocimia z panem prezesem Andrzejem Ulmanemna czele, drodzy Bracia i Siostry w Chrystusie Panu.

Dziękujemy dzisiaj Bogu za dar niepodległości Ojczyzny, która po 123 latach odzyskała wolność i niepodległość. Dzisiejsze Święto Niepodległości zachęca również do głębszego przemyślenia relacji między religią, chrześcijaństwem i demokracją. To są bowiem obszary, w których w sposób naturalny żyjemy w naszym Państwie, ale i w naszej kulturze.

Dosyć długo wierzono (a niektórzy nadal w to wierzą), że najłatwiej budować demokrację i niepodległość bez religii. Uważa się, że należy wykluczyć wszystkie treści religijne ze sfery publicznej. Jest też wielu naszych rodaków, którzy kochają swoją ojczyznę, ale jej niepodległość świętują poza religią i świątynią. Uważają, że demokracja i religia powinny żyć w separacji. My jednak modlimy się dziś za ojczyznę w świątyni.To musi coś znaczyć dla związku religii i demokracji.Przyjrzyjmy się temu bliżej.

 

Demokracja i religia świętują razem

Narodowe Święto Niepodległości łączy ze sobą dwie różne wielkości: demokrację i religię. Budują one pełnię naszego istnienia. Wskazują na dwa jego wymiary: doczesny i wieczny. Demokracja organizuje nasze życie społeczne, polityczne i narodowe, a religia prowadzi nas do tego, co duchowe i nadprzyrodzone, święte i Boże.

Niepodległość Ojczyzny w naszej parafii świętujemy w dwóch miejscach. Najpierw w miejscu ważnym dla religii. Wparafialnej świątyni. Dziękujemy Bogu za niepodległą Polskę. Składamy ofiarę Eucharystyczną w intencji Ojczyzny i modlimy się o jej pomyślność. Po modlitwach udamy się na miejsceważne dla pamięci narodowej. Tam, na końcu alei Adolfa Dygasińskiego, znajduje się pamiątkowa tablica z tytułowym napisem: „Tu zaczęła się niepodległość”. Zaprojektowana, ufundowana i wykonana przez Towarzystwo Przyjaciół Prokocimia tablica upamiętnia miejsce, które stało się zaczątkiem w pełni wolnego od zaborców terytorium niepodległej Polski.

Dzisiejsze świąteczne spotkanie religiii demokracji daje do myślenia. Zwłaszcza daje do myślenia fakt, że wzajemne dobroczynne oddziaływanie demokracji i religii stwarza środowisko, w którym człowiek możesię rozwijać i unikać zagrożeń. A zagrożenia nigdy nie śpią. W XX wieku przekonała się o tym część niemieckich Żydów. Uśpiło ich naiwne przekonanie, że nowa władza w Niemczechnie może pogwałcić ich praw. W czołowej gazecie niemieckich Żydów (Die neue Lage,Wochenrundschau,„Der Israelit nr 5, s. 1-2) z dnia 2 lutego 1933 roku, ukazał się artykuł, w którym czytamy m.in.: „Nie zgadzamy się z poglądem, jakoby Hitler i jego poplecznicy, posiadłszy teraz władzę, której tak długo pożądali, mieli wprowadzić w życie krążące [w nazistowskich mediach] sugestie; nie odbiorą oni nagle niemieckim Żydom praw konstytucyjnych, nie zamkną ich w gettach ani też nie wystawią ich na mordercze zapędy zawistnego motłochu. Nie mogą tego uczynić, gdyż ich władzę ogranicza wiele istotnych czynników (…) i z pewnością nie zdecydują się podążyć tą drogą”. A jednak stało się inaczej. O czym to świadczy?

Demokracja i religia mogą się rozwijać, ale mogą się też degenerować. Demokracji zawsze grozi, że przerodzi się w swojeprzeciwieństwo: zapomni o swobodach obywatelskich, odrzuci system wielopartyjny i demokratyczne wybory. Rodzi się wtedy państwo jednopartyjne, autorytarne itotalitarne. Historia zna władców absolutnych i dyktatorów nie wahających się mówić o sobie „państwo to ja” (Ludwik XIV), czy „Zostałem wybrany przez opatrzność”, „Moją żoną są Niemcy” (Hitler).

Także religii grozi, że sprzeniewierzysię swemu powołaniu. Silny głos w tej sprawie zabrał Jan Paweł II, który w Środę Popielcową roku 2000 wyznał publicznie historyczne winy Kościoła. Zdarza się, że Kościół, zamiast głosić i praktykować wolę Boga, „który pragnie, aby wszyscy ludzie zostali zbawieni i doszli do poznania prawdy” (Tm 2, 4) – głosi i praktykuje, że do Boga i Jego prawdy mają dostęp tylko nieliczni.I tylko oni reglamentują Bożą prawdę i łaskę. Misja religii skierowana do wszystkich ludzii kultur upada wtedyw fundamentalizmi fanatyzm.To fałszywa religijność, która rządzi się dwoma fundamentalistycznymi zasadami: „Zawsze tak było” i „Nigdy tak nie było”.Oznacza to, że w religii i Kościele nie może pojawić się nic nowego, nawet gdyby to było dobre; nic też nie może zostać w religii i Kościele zmienione, nawet jeśli to, co było i jest okazało się przestarzałe, a nawet szkodliwe i złe.Fundamentalizm i fanatyzm wykrzywiają religię, która, zamiast otwierać ludzi na Boga i dziejącą się historię, zamyka się w swoich schematach myślowych, tak jakby czas się zatrzymał. Bywają sytuacje, kiedy dyktatura polityczna i fundamentalizm religijny spotykają się ze sobą. Jak głosi anegdota, Napoleon miał powiedzieć, że zmiecie Kościół z powierzchni ziemi. Na co pewien kardynał odrzekł: „Nawet nam nie udało się tego dokonać”.

 

Potrzeba czuwania i rozumienia

Demokracja i religia to wspaniałe zdobycze ludzkiego ducha i umysłu.Wszystko jednak, co ludzkie nie jest doskonałe i spełnione. Wymaga stałej czujności, namysłu i korekty. Demokracja i religia nie są tu wyjątkiem.

Demokracja jest pięknym ideałem, zgodnie z którym udział w rządzeniu państwem ma lud przez swoich przedstawicieli. Ale ten ideał jest ciągle narażony na zafałszowanie. Demokracja zawsze zależy od ludzi, którzy nią się posługują i w niej żyją. Nawet wybory powszechne mają wartość tylko wtedy, gdy wartość taką mają ludzie, którzy w nich uczestniczą. Hitler to jeden z szaleńców, którzy zdobyli władzę legalnie, w demokratycznych wyborach. To pokazuje, że jeśli wybierają źli i nierozgarnięci ludzie, to wybory tracą swą wartość.Im mniej mądrości i dobra wśród ludzi, im bardziej niejasne wartości, tym gorsza demokracja.Jan Paweł II pisał: „Wartość demokracji rodzi się albo zanika wraz z wartościami, które ona wyraża i popiera” (Evangelium Vitae, 1995, nr 70).

Stałej korekty wymaga także religia. Nie jest ona dziełem Boga, aby nie musiała być korygowana. Religia jest tym wszystkim,comy, ludzie, czynimy ze świadomością, że Bóg do ludzi przemówił. Że się ludziom objawił. Objawia się Bóg, ale rozumie i działa człowiek. Religia nie jest Bogiem, ani nie zbawia. Religia ma głosić, że zbawia Bóg.Ma prowadzić do Boga, nie do religii. W religii chodzi o Boga, nie o religię. Historia i teraźniejszość pokazują, że religia nie zawsze spełniała swoje powołanie.

O religii i demokracji można zatem powiedzieć to samo, co Chrystus do swoich uczniów: „Lecz co mówię wam, mówię wszystkim: Czuwajcie!” (Mk 13, 37). W naszym dzisiejszym czuwaniu nad demokracją i religią pomoże nam nauka Jana Pawła II.

W encyklice Centesimus annusPapież pisze: „Kościół docenia demokrację jako system, który zapewnia udział obywateli w decyzjach politycznych i rządzonym gwarantuje możliwość wyboru oraz kontrolowania własnych rządów, a także – kiedy należy to uczynić – zastępowania ich w sposób pokojowy innymi. Nie może zaś demokracja sprzyjać powstawaniu wąskich grup kierowniczych, które dla własnych partykularnych korzyści albo dla celów ideologicznych przywłaszczają sobie władzę w Państwie” (nr 46). Widać stąd, że demokracja, przy wszystkich swoich zaletach, nie posiada samozabezpieczenia, które chroni ją przed utratą wartości. Papież przestrzega: „Historia uczy, że demokracja bez wartości łatwo przemienia się w jawny lub zakamuflowany totalitaryzm” (nr 46).

Niebezpieczeństwo grozi także religii i jej instytucjom. Papież pisze: „Kościół nie zamyka bynajmniej oczu na niebezpieczeństwo fanatyzmu czy fundamentalizmu tych ludzi, którzy w imię ideologii uważającej się za naukową albo religijną czują się uprawnieni do narzucania innym własnej koncepcji prawdy i dobra” (nr 46). Papież z mocą podkreśla, że prawda chrześcijańska nie należy dokategorii fanatyzmu i fundamentalizmu. Wiara w Jezusa Chrystusa nie jest ideologią, dlatego nie sądzi, by mogła ująć w sztywny schemat tak bardzo różnorodną rzeczywistość społeczno-polityczną. Wiara w Chrystusa uznaje, że życie ludzkie w historii świata realizuje się na różne sposoby, które bynajmniej nie są doskonałe (por. nr 46).

Możemy teraz powiedzieć, że losy wolnej ojczyzny zależą w dużej mierze od tego, czy demokracja i religia będą się wzajemnie inspirować, wspierać i korygować. Zapytajmy więc: co zdrowa demokracja mogłaby dziś zaoferować religii?I co zdrowa religia mogłaby dziś zaoferować demokracji?Te dwa pytania mają jedno wspólne założenie: że demokracja i religia są dziś zdrowe. Wiemy jednak, że tak nie jest.

 

Kryzys kultury – i co dalej?

Kryzys liberalnej demokracji i utrata przez religię jej dotychczasowej roli w kulturze, są dzisiaj faktami. Znamy je dobrze z własnego doświadczenia, dlatego nie potrzebujemy teraz o nich mówić. O wiele ważniejszy jest dla nas pozytywny aspekt refleksji nad demokracją i religią.Mianowicie: dlaczego, mimo słabości demokracji i religii, powinno nam zależeć na ich symbiozie w życiu społeczeństwa i kultury? Co demokracja i religia mogą sobie wzajemnie zaoferować?

 

Co religia może zaoferować demokracji?

Religia informuje, że demokracja nie może być ograniczana tylko do instytucji, procedur i zasady większości. Demokracja musi również być zakorzeniona w regułach prawa, zasadzie sprawiedliwości i wartościach.

Demokracjakieruje się zasadą decyzji większości. Jednak większość bywa niekiedy problematyczna w swoich decyzjach. Trafnie ujął to chiński aforyzm: „Większość ludzi jest bezmyślna i wie niewiele” (Wang Cz’ung). Religia przestrzega, że nie wszystko podlegagłosowaniu i woli większości. Istnieją wartości, które nie są przedmiotem decyzji większości ani też dowolnego uchwalenia przez rządzących. Każdy ma prawo uczestniczenia w decyzjach wspólnych, lecz nie wszystko może być objęte zakresem tych wspólnych decyzji. Dostrzeżenie tej zasady staje się szczególnie ważne w okresie kryzysu wartości. Fałszywie rozumiana reguła większości sprawiła, że decyzje wspólne otrzymałyniemal rangę boskiej nieomylności i nieograniczony zakres. Religia ostrzega przed tragicznymi skutkami tej fałszywej nieomylności, dlatego jest tak ważna dla kondycji demokratycznego państwa i losów demokracji. Zapytajmy teraz: jak daleko sięgaważność religii dla demokracji?

Religianie jest cudownym i uniwersalnym lekarstwem na wszystkie błędy i niedostatki demokracji. Z pewnością jednak religia stanowi wskazanie sensownego wymiaru istnienia człowieka.Zmniejsza niedostatek prawdy o Bogu i człowieku. Religia zabiega o to, aby człowiek zaczął starać się zrozumieć siebie do końca, w odniesieniu do ostatecznego sensu i prawdy. Bez wskazania na ten sens i prawdę życia człowieka,nie tylko demokracja nie przetrwa, ale i ludzkość w ogóle. Dzięki religii – zwłaszcza dzięki chrześcijaństwu – człowiek wie, co powinien zrobić ze swoim niepokojem, słabością i grzesznością, ze swoim życiem i śmiercią. Ma się przybliżyć do Chrystusa, który woła nie tylko do demokratów: „Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy jesteście utrudzeni i obciążeni, a Ja was pokrzepię” (Mt 11, 28).Właśnie w religii ujawnia się to, czego nam brakuje: życiowej siły, mocy miłości i niezawodnej nadziei. Chrześcijaństwo pokazuje, że bez miłości i mocy Chrystusa nie jesteśmy w stanie ani godnie żyć, ani też stworzyć zdrowej struktury społecznej. Właśnie najpierw w religii ujawniły się zasady wolności, równości, solidarności, jako braki, które wymagały uzupełnienia w realnym świecie, i które stały się prawami człowieka w demokracji. Zapomnienie o tym nie służy ani demokracji, ani wolności. Demokracja nie może być tylko wolnością od religii, czyli jej usuwaniem z każdego miejsca w życiu publicznym. Musi być również wolnością dla religii i jej wartości. Niezrozumienieczy nawet ośmieszenie religijnych potrzeb człowieka, nie służy ani demokracji, ani ludzkości. Lecz także demokracja ma coś ważnego do zaoferowania religii.

 

Co demokracja może zaoferować religii?

Mówiąc o dobrym wpływie demokracji na religię natychmiast zderzamy się z retorycznym pytaniem: demokracja w Kościołach? Po co? W jaki sposób? Wszak dobrze wiemy, że nie ma na nią miejsca w Kościołach. Wystarczy spojrzeć na Kościół katolicki, aby stwierdzić, że nie jest on żadną demokracją, lecz hierarchią. Zwróćmy jednak uwagę na to, że problem, który nas interesuje, jest znacznie szerszy, niż demokracja w Kościołach. Można powiedzieć, że jest towewnętrzna sprawa Kościołów, czy jest tam demokracja, czy też nie. Istotniejszy jest wpływ demokracji na religie, a nie na Kościoły. Trzeba koniecznie wiedzieć, na jakie niebezpieczeństwa naraża się religia, gdy zostaje usunięta (lub sama się usuwa) z demokratycznej sfery publicznej i życia kultury.

Religia traci, gdy się ją odseparowuje od demokracji. Bez idei demokracji religia łatwo zamienia się w groźny fundamentalizm, usuwa wymiar wspólnotowy swego istnienia i czyni siebie jedynym posiadaczem prawdy. Wiara religijna redukuje się wtedy do ideologii i podporządkowuje sobie politykę, ekonomię, kulturę. Zapytajmy teraz: w czym tkwi siła fundamentalistycznej pokusy w religii?

Religia zawsze łączy ze sobą dwa obszary: obszar „wiecznej prawdy” i współczesność konkretnego życia. Rzadko się jednak zdarza, aby obszary te zostały harmonijnie połączone. Najczęściej jeden z nich dominuje. Jeśli w religii dominuje obszar „wiecznej prawdy”, to konkretna religia przypisuje sobie wyłączne prawo do posiadania absolutnej prawdy, pełnej i „zakończonej”. I zaczyna posiadać tę prawdę „przeciwko” wszystkim innym.Mamy wówczas do czynienia z religijnością wojowniczą i wykluczającą.Jest ona bardzo atrakcyjna, bo jej wyznawcom daje poczucie bezpieczeństwa, redukuje ich lęki, oferuje rozwiązanie problemu troski ostatecznej. A jednak czyni to przeciwko całemu światu, niszcząc postawę otwartości, życzliwości, współczucia i dialogu. Religia taka zabrania pytać i szukać, z góry uznając siebie samą za pełnię posiadanego objawienia, prawdy, sensu. Inne religie i inna religijność stają się tylko przeszkodami w realizacji własnych (jedynych) celów religijnych. Taki sposób przeżywania doświadczeń religijnych traci kontakt z obecną sytuacją świata, kultury, historii. Rodzi poczucie pewności i kojącego spokoju. Ma się wrażenie, że wszystko zostało już dane naraz, w postaci pełnej, zakończonej, poza czasem, a nam pozostaje tylko decyzja przyjęcia lub odrzucenia. I nic więcej. W takiej religijności demokracja jest złem. Demokracja osłabia fundamentalistyczną ideę religijności i włącza do religii konkretne życie, z jego wydarzeniami, wyborami, aktywnością itp. Jeśli jednak uda się przywrócić więź z zasadami, procedurami i instytucjami demokratycznymi, to fundamentalizm w religii zostaje osłabiony.

 

Podsumowanie i wnioski

Demokracja i religia towielki temat, którego nie sposób przedstawićw homilii, ani w jednej książce. Byłoby jednak błędem zupełnie go unikać. A zatem, bez pretensji do zupełności, nasze rozważania pozwalają nam wysnuć następujący wniosek. Niepodległość naszej ojczyzny wymaga wysiłku i stawia przed nami dwa zadania: stałej czujności wobec zagrożeń w demokracji i religii, oraz ochrony wyższych wartości: dobra, miłości, prawdy, piękna, aby nie stały się one rezultatem głosowania i wyboru przez większość. Oba zadania są realne i możliwe do spełnienia tylko wówczas, gdy demokracja i religia nie zostaną od siebie odseparowanie, ani skonfliktowane.Nasze rozważania mają formę homilii, dlatego zakończymy je modlitwą. Słowa tej modlitwy stają się jednak dla nas bardziej zrozumiałe, gdy poprzedziły je rozważania. Powstańmy.

Módlmy się: Boże przyjmij łaskawie prośby, które zanosimy za naszą ojczyznę, niech dzięki mądrości rządzących i uczciwości obywateli, panuje zgoda i sprawiedliwość, abyśmy mogli uniknąć błędów, pielęgnować wartości i żyć w pokoju i dobrobycie. Przez Chrystusa Pana naszego. Amen.

Masz pytanie? Skontaktuj się z nami