• parafiaprokocim
  • 2020-12-25
  • 0 Komentarzy

Umiłowani przez Boga.

W uroczystość Bożego Narodzenia rozbrzmiewa orędzie anioła Bożego skierowane do pasterzy: „Oto zwiastuję wam radość wielką (…): dziś w mieście Dawida narodził się wam Zbawiciel, którym jest Mesjasz, Pan” (Łk 2, 10-11). W tym orędziu, oprócz wielkiej radości, anioł zwiastuje nam dwie wielkie prawdy chrześcijańskie. Pierwsza z nich głosi: „Narodził się Zbawiciel, Mesjasz, Pan”, a druga: „Narodził się wam”. Wielkiej radości towarzyszy wielkie zdumienie. Udzieliło się ono najpierw Maryi w scenie zwiastowania: „Jakże się to stanie, skoro nie znam męża?” (Łk 1, 34). I my dziś zdumiewamy się pytając: jak to możliwe, aby odwieczny Bóg narodził się w czasie i historii jako konkretny człowiek? Jak to możliwe, że stało się to dla nas, ludzi?

Dwa wymiary zdumienia

Zdumiewanie się tajemnicą Bożego Narodzenia ma dwa wymiary: lokalny i powszechny. Lokalny, bo najpierw angażowało pasterzy, a dziś naszą parafię, w której powstała żywa szopka – wyraz zdumienia i radości. W naszej społeczności są ludzie, którzy – z różnych powodów – nie wejdą do świątyni, gdzie jest Najświętszy Sakrament; ale do żywej szopki przyjdą, aby zachwycić się tym, co dla nich przygotowano. Ludzie Kościoła – w dobrym tego słowa znaczeniu – nie potępiają tych, co wolą raczej iść do stajenki, niż do świątyni. Boże Narodzenie ma jednak wymiar o wiele głębszy, niż lokalny – to wymiar ogólnoludzki. Z Betlejemskiej groty płyną dla całej ludzkości dwie wielkie i zdumiewające prawdy. Prawda o tym, że Bóg ze swej natury (a nie tylko wszechmocy) jest otwarty na „bycie człowiekiem”, i prawda o tym, że człowiek jest otwarty na przyjęcie takiego właśnie Boga. Innymi słowy, zachwycamy się tym, że w Bogu istnieje zdolność do stania się człowiekiem, a także tym, że człowiek został już tak stworzony, aby być „od zawsze” otwarty na Boga. Przyjrzyjmy się bliżej obu tym prawdom, które budzą nasz zachwyt i nadzieję.

Człowiek otwarty na przyjęcie Boga

Narodzenie Jezusa Chrystusa, Syna Bożego i Syna Człowieczego, potwierdza religijną prawdę o stworzeniu. Człowiek, taki jaki został stworzony, jest ze swej natury – a nie tylko z przypadku – otwarty na Boga. Człowiek jest uczyniony dla Boga. To prawda, że do życia z Bogiem człowiek potrzebuje łaski. Ale łaska dociera do człowieka, który już jest przygotowany na jej przyjęcie. Człowiek wie, kiedy przychodzi łaska. Jeszcze przed przyjęciem łaski, już przy stworzeniu, człowiek stał się zdolny, aby spotkać Boga. W życie każdego człowieka wpisane jest bowiem odwieczne wezwanie do spotkania z Bogiem. „Ukochałem cię odwieczną miłością” – ogłasza wolę Boga prorok Jeremiasz (Jr 31, 3). To prawda, że człowiek ciągle próbował (i nadal próbuje) żyć obok Boga, poza Bogiem, a nawet przeciwko Bogu. Przekonuje się jednak, że życie z Bogiem nie jest łatwe, ale życie bez Boga jest jeszcze trudniejsze. Człowiek poza Bogiem nie znajdzie dla siebie ani odpowiedniego oparcia, ani poznania najgłębszej prawdy o sobie.
Aby zrozumieć siebie, człowiek zawsze pukał do drzwi bogów. Od zarania dziejów ludzie szukali swojej tożsamości poprzez odwołanie się do idei kogoś radykalnie „Innego” niż człowiek. Tym kimś innym od ludzi i od tego świata był Bóg. Miał On powiedzieć ludziom, kim oni naprawdę są. Ludzkiemu poszukiwaniu Boga, dawniej i dziś, towarzyszy przeświadczenie, że jako ludzie nie odkryjemy sami swojej prawdziwej wielkości. Nie odkryjemy tego kim naprawdę jesteśmy w tym, co doczesne. Nic na tym świecie nie jest aż tak wielkie, aby nam powiedziało całą prawdę o nas samych. Dlatego przemawiają do nas mądre (filozoficzne i religijne) słowa św. Augustyna. Rozgraniczył on po mistrzowsku dwa pytania: „Kim jestem?” i „Czym jestem?”. Pytanie „Kim jestem?” Augustyn kieruje do samego siebie i jest w stanie samodzielnie na nie odpowiedzieć: „Jestem człowiekiem’” – odpowiada Augustyn. Ale już drugie pytanie: „Czym jestem?” (jaka jest moja natura?) Augustyn kieruje do Boga i od Niego oczekuje odpowiedzi. Augustyn nie potrafi zgłębić tego czym jest on sam jako człowiek. Dlatego wyznaje: „Oto sam nie mogę ogarnąć tego wszystkiego, czym jestem! Jestże więc duch [ludzki – K.Ś.] zbyt ciasny, by mógł samego siebie objąć w pełni?”. I dodaje: „Stworzyłeś nas Boże dla siebie i niespokojne jest nasze serce, dopóki nie spocznie w tobie”. Oznacza to, że nasze człowieczeństwo nie może być brane oddzielnie, w oderwaniu od tego, co ponadludzkie i Boże.
Żyjemy na tym świecie pełni egzystencjalnego niepokoju, bo żyjemy bez uzasadnienia. Pragniemy poznać prawdziwe uzasadnienie naszego życia, ale boimy się, że nas ktoś oszuka, że poda nam fałszywe uzasadnienie sensu naszego życia, aby nas wykorzystać dla własnych celów. Boże Narodzenie przynosi nam światło, które pozwala nam pojąć, że najprawdziwszym uzasadnieniem życia ludzkiego jest Jezus Chrystus, Syn Boży i Syn Człowieczy. W Chrystusie Bóg na nowo i w całej pełni uzasadnił człowieka, potwierdził człowieka i prawdziwy sens jego życia. Ale to nie wszystko! Gdyby tego było mało, w Chrystusie Bóg nam objawił, że w jakiś sposób – nie wiemy w jaki – Bóg sam jest ludzki. Boże Narodzenie dyskretnie podsuwa nam myśl, że człowieczeństwo w jakiś sposób leży w naturze Boga! Św. Leon Wielki papież napisał o Bogu: „On w taki sposób stał się człowiekiem, jak tego chciał”, i dodał: „i był mocen” – czyli miał zdolność. Oznacza to, że Bóg w sobie samym jest otwarty na człowieka.

Bóg otwarty na człowieka

Boże Narodzenie otwiera nam oczy wiary na to, czym jest Bóg w swej naturze. Nie popełnimy błędu w wierze, jeśli powiemy, że to, co Bóg uczynił dla nas – że stał się człowiekiem Jezusem – objawia nam to, czym Bóg jest w swej boskiej naturze. Tajemnica Bożego Narodzenia jest także tajemnicą człowieczeństwa ukrytego w Bogu.
Teologia chrześcijańska podpowiada nam, że w Bogu istnieje coś na kształt człowieczeństwa, które zostało zrealizowane w Boski sposób. Wyznając wiarę w to, że Bóg naprawdę stał się człowiekiem w Jezusie, mamy podstawy, aby wierzyć, że w Bogu istnieje coś, co pozwala Mu być człowiekiem. I to nie jest tylko Jego wszechmoc, że Bóg może być kim zechce. W Bogu jest coś, co pozytywnie Go skłoniło do tego, aby stać się człowiekiem. Św. Paweł napisał o Jezusie Chrystusie: „W Nim bowiem, w Jego ciele mieszka cała Pełnia Bóstwa” (Kol 2,9). W ludzkim ciele Jezusa zamieszkała cała pełnia Bóstwa – cała, a nie jakaś część. Cały Bóg ofiarował się nam w ludzkim ciele Jezusa. Oznacza to, że Bóg jest sam w sobie ludzki. Bóg nie musiał stawać się człowiekiem. On nim był od zawsze. Ujawniło się to jedynie w historii człowieka Jezusa. Boże Narodzenie to historyczny wyraz odwiecznej bliskości Boga z człowiekiem; to wyraz zdolności Boga do człowieczeństwa. Głęboka więź Boga z tym, co stanowi nas, ludzi, wyprzedza Boże Narodzenie i stworzenie. Boże Narodzenie miało początek w historii – za panowania Cezara Augusta. Ale wtedy, w betlejemskiej nocy, dała o sobie znać jedność ludzkiej młodości z boską wiecznością. W jakim znaku ukazała się nam ta jedność? Anioł powiedział: „A to będzie znakiem dla was: znajdziecie Niemowlę, owinięte w pieluszki i leżące w żłobie” (Łk 2, 12). Bóg Tajemnicy objawił swoją tajemniczą zdolność do człowieczeństwa i bliskości z człowiekiem. To daje do myślenia o Bogu i człowieku – nie tylko dla teologii, ale i dla filozofii.
Filozofia rosyjska, która w pewnej swej części inspiruje się Ewangelią, rozwija ideę, że Bóg jest bardziej ludzki niż człowiek. Wykrzywiliśmy nasze człowieczeństwo przez nasz grzech. Tymczasem autentyczne człowieczeństwo jest podobieństwem do Boga, jest elementem Bożym w człowieku. Żeby być w pełni człowiekiem, należy być podobnym do Boga. Człowiek sam z siebie jest mało ludzki. Jest wręcz nieludzki. Ludzki nie jest człowiek, a Bóg. To Bóg domaga się od człowieka człowieczeństwa, którego sam człowiek nie zawsze się dla siebie domaga. Człowieczeństwo człowieka nie jest zatem prawem, ale naszym obowiązkiem przed Bogiem. Biblia hebrajska głosi, że człowiek został stworzony na obraz i podobieństwo Boże. Realizując w sobie obraz Boży człowiek realizuje w sobie obraz człowieka, a przez to realizuje w sobie obraz Boży. W tym tkwi największa tajemnica życia człowieka: im bliżej jest Boga, tym bardziej staje się człowiekiem. Jezus całe swoje życie był posłuszny swemu Ojcu: „nie szukam bowiem własnej woli, ale woli tego, który mnie posłał” (J 5, 30). Wolą Boga Ojca było, aby w człowieczeństwie Jezusa, w jego ludzkim obliczu, ludzie zobaczyli Ojca, który ich zaprasza do wspólnoty ze sobą i zbawia: „Kto Mnie zobaczył, zobaczył także i Ojca” (J 14, 9).
Boże Narodzenie to niesłychane odkrycie Boga i człowieka. Bóg przychodzi do nas ze swego tajemnego człowieczeństwa. Dlatego o życzliwości Boga mówi się niekiedy w języku używanym na określenie ludzkiej życzliwości. Tak uczynił św. Paweł, który napisał dosłownie: „ukazała się łagodność (chrēstotēs) i uprzejmość (filanthrōpia) naszego Zbawiciela, Boga” (Tt 3,4). W świeckiej grece te słowa służyły wyłącznie na wyrażenie ludzkiej dobroci, uprzejmości i łagodności. Bóg spotyka nas w swoim, a nie tylko w naszym człowieczeństwie. Możemy zatem zachwycić się tajemnicą Boga obecną w nas – i powiedzieć za św. Augustynem: „Boże, jesteś bliżej mnie, niż ja samego siebie”. Do tych odkryć prowadzi nas Boże Narodzenie.

Masz pytanie? Skontaktuj się z nami